Na dziewczęta padł już strach. Zadzwoń w ostrogi, czas okrzyk wznieść. Na kawalerii cześć. Tam na błoniu był w piosence. Z panną był, z panną śnił. Pukał w okno w noc panience. Puk, puk, puk, w szybę bił. Nie masz pana nad ułana. Znana rzecz, jasna rzecz.
Stoi ułan na widecie A siodło go w tyłek gniecie A szkapina poczciwina Nie chce dalej iść Stoi , prosi, nawet błaga Nic , cholera , nie pomaga Stoi , duma , jak słup soli I nie rusza się Stoi ułan i flirtuje A śmierć nad nim przelatuje Ale ułan , jak to ułan Nic nie boi się Żegnaj miła ruszam w drogę Ja tu dłużej stać nie mogę Bądź mi wierna , bo jak wrócę W gębę mogę dać Ułan pola obserwuje A szkapina podskakuje Ta , u licha , stójże z cicha Bo germańce tuż . Stoi ułan na okopie A śmierć pod nim dołki kopie Granat trzasnął , ułan wrzasnął I łba nie ma już Nieśli trumny przez dąbrowę W jednej ułan , w drugiej głowę Pochowali , przyklepali Dobrze jemu tak . Rano , gdy pobudkę grali Ułan z głową z trumny wstali Przyśrubował , przyklajstrował I już głowę ma . A nazajutrz po wieczerzy Każdy zasnął jak należy A nasz ułan do szuflady Zamknął łeb na klucz Teraz w bitwie ułan hula Niestraszna mu żadna kula Bo , mój Boże , któż to może Umrzeć drugi raz . Już w roku 1915 ukazały się w Krakowie i Cieszynie pierwsze zbiorki pieśni żołnierskich. Twórcami ich byli anonimowi do dzi-siaj zbieracze pieśni: Zbyszko W. Mroczek, Władysław Jezierski oraz bardziej znani: Leopold Kronenberg, Wacław Biernacki – „Kostek” czy Adam Zagórski. W następnych latach wznawiali oni swoje zbior-ki. Tekst piosenki: Gdy na jesień do wojska ruszałem Ty żegnałaś mnie smutna i zła Przyrzekałaś że będziesz czekała I że nic nie rozłączy już nas Przyrzekałaś że będziesz czekała I że nic nie rozłączy już nas Ciężkie chwile przetrzymać musiałem Kible nieraz mi przyszło myć Lecz o jednym wtedy myślałem Wkrótce z Tobą znów będę mógł być Lecz o jednym wtedy myślałem Wkrótce z Tobą znów będę mógł być Szybko w wojsku minęły mi dwa lata Służba moja skończyła się więc Ale z Ciebie zrobiła się szmata Dałaś dupy i teraz masz AIDS Ale z Ciebie zrobiła się szmata Dałaś dupy i teraz masz AIDS Gdy na jesień do wojska ruszałem Ty żegnałaś mnie smutna i zła Przyrzekałaś że będziesz czekała I że nic nie rozłączy już nas Przyrzekałaś że będziesz czekała I że nic nie rozłączy już nas Czaduuu! Mamusiu ja nie chcę iść do wojska (x10) Mamusiu (x7) Mamo! Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu Ale jak to w żołnierskiej piosence Nasz kapral znów prze do ataku, Bo drugie w zapasie ma serce I nosi je zawsze w plecaku. Piosenka w wykonaniu Emila Karewicza ukazała się w 2008 roku na jednej płyt CD z serii „Gdy piosenka szła do wojska. Przeboje Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu”.-----— Kto panu to mówił?
Która z Was nie miała nigdy problemów ze zbyt szybkim utworem – ręka do góry! 🙂 Każda kiedyś miała. Albo utwór do tańca okazywał się być zbyt szybki, by go pięknie zatańczyć, albo podkład zbyt żwawy, by dokładnie i ładnie zaśpiewać słowa piosenki. Ja zmierzyłam się z tym problemem przy okazji utworu Jestem Polakiem, który wrzucałam tutaj. Znaleziony podkład był tak szybki, że śpiewając trzeba było dykcji zawodowego rapera, by wyśpiewać wszystko w czasie. I tu z pomocą przyszedł po raz kolejny internet i jego możliwości. KROK 1 Na początek pobieramy z dowolnego źródła program Audacity. Polecam w trakcie instalacji czytać i sprawdzać jakie opcje są zaznaczone – łatwo pobierając program, pobrać dodatkowo niechcianą przeglądarkę, wyszukiwarkę, aplikację, itp. – niekoniecznie są to wirusy, ale na pewno nie rzeczy, o które nam chodziło. Nam chodzi tylko o Audacity. Ja pobrałam go tutaj: strona dobre programy. Wchodząc na podaną powyżej stronę, aby uniknąć pobrania dodatkowych materiałów reklamowych, polecam wybrać opcję “Link bezpośredni”, tak jak na zdjęciu: Wybieramy odpowiednią wersję (najpewniej Windows, bo wątpię, żeby któraś pracowała na innym systemie operacyjnym) – do wyboru jest wersja 32-bit i 64-bit. Jeśli nie wiecie którą wybrać, zapraszam do przeczytania podpowiedzi na końcu wpisu.* KROK 2 Instalujemy program zgodnie z instrukcjami podanymi na stronie pobierania. Zajmie to nam jakieś 3 minutki 🙂 KROK 3 Pobieramy tzw. kodek, LAME. Pozwoli on na zapisanie piosenek w formacie mp3 – dzięki temu odtworzymy je na naszym przedszkolnym sprzęcie – radiu, laptopie, itp. Ja pobrałam go stąd: strona dobre programy lame. Podobnie – zalecam pobranie poprzez linki bezpośrednie. Dzięki temu nie pobierzemy nic ponad to, co chcieliśmy. Pobrany Lame rozpakowujemy (klikamy prawym przyciskiem myszy -> Wypakuj…). KROK 4 Kiedy Audacity i Lame są już zainstalowane i rozpakowane na naszym komputerze, odpalamy Audacity. Otwarty program wygląda tak: KROK 5 Wybieramy piosenkę, którą chcemy zwolnić lub przyspieszyć. Klikamy w menu Plik -> Otwórz… Po otwarciu nasza piosenka wygląda tak: KROK 6 Klikamy lewym przyciskiem myszy na puste pole obok ścieżek dźwiękowych (zaznaczone czerwoną gwiazdką) – ścieżki nieznacznie podświetlą się (zostaną zaznaczone). Tak jak tu: KROK 7 Teraz wchodzimy w menu Efekty -> Zwolnij tempo (nie szybkość – piosenka straci na jakości i będzie brzmieć jak Smerfne Hity): KROK 8 Ustalamy procentową zmianę tempa. Minus 10 to już całkiem słyszalna zmiana tempa 🙂 KROK 9 Zmianę możemy odsłuchać klikając na pasku w lewym górnym rogu ‘play’. KROK 10 Jeśli efekt nas zadowala – zapisujemy plik w formacie mp3. Wchodzimy w menu Plik -> Eksportuj dźwięk Wybieramy miejsce docelowe, upewniamy się, że format został ustawiony jako mp3: I gotowe:) Mamy piosenkę w takim tempie, jakie nam odpowiada. Możemy uczyć dzieci najpierw w wersji zwolnionej, później przyspieszać, albo po prostu dostosować utwór do naszych potrzeb. 🙂 A teraz gwiazdka – skąd wiedzieć jaki system Windows masz na komputerze? A teraz, cokolwiek to znaczy, bo sama nie do końca mam pojęcie, mamy dwa typy Windowsów – 32-bitowe i 64-bitowe. I w zależności od tego czy nasz jest 32- czy 64-bitowy, taką wersję programu musimy pobrać. Jak sprawdzić, jaki typ systemu mamy na naszym komputerze? Banalnie. Wchodzimy w menu Start na pasku zadań (to kółeczko z ikonką Windowska) -> Panel sterowania -> System i zabezpieczenia -> System. I widzimy to co na zdjęciu poniżej, a tam… typ systemu. Mój – 64-bitowy. 🙂 Voila! Czego to nie potrafią nauczycielki przedszkola 🙂 ? Pani MoniaMonika Sobkowiak - jestem nauczycielką, neurologopedą, autorką gier i książek dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Od lat pracuję z dziećmi i dzielę się wiedzą oraz doświadczeniem z rodzicami i nauczycielami. A dziś – mam przyjemność gościć tutaj Ciebie!
Te osoby najbliższe z rodziny już nie żyją. Pozostał sam z tamtego pokolenia - ostatni ułan - świadek tamtych zdarzeń i lat. Dn. 15 IX 37r. został powołany do służby wojskowej w słynnym 1. Szwadronie Tatarskim 13. Pułku Ułanów Wileńskich Nowa Wilejka k/Wilna. Ujeżdżał konie jako szeregowy ułan luzak. Tekst piosenki: Tam na błoniu błyszczy kwiecie, Stoi ułan na wedecie, A dziewczyna jak malina, Niesie koszyk róż. Stój, poczekaj, moja duszko! Gdzie tak drobną stąpasz nóżką? — Jam z tej chatki — rwałam kwiatki, I powracam już! Próżne twoje są wymówki, Pójdziesz ze mną do placówki, — Ach ja biedna, sama jedna, Matka czeka mnie! Stąd są wrogi o pół mili Pewnie ciebie namówili, — Ach dla Boga! Nigdym wroga Nie widziała, nie! Może kryjesz wrogów tłuszczę, Daj buziaka, to cię puszczę. — Jam nie taka, dam buziaka; Tylko z konia zsiądź! Z konia zsiądę, prawo złamię, Za to kulą w łeb dostanę. — Jakiś prędki, dość twej chętki, Bez buziaka bądź! Choć mnie życie ma kosztować, Muszę ciebie pocałować, Żal mi ciebie, jak Bóg w niebie, Bo się zgubisz sam. A jak wartę mą porzucę I szczęśliwie z wojny wrócę? — Bądź spokojny, wrócisz z wojny, Pocałunek dam! Gdy szczęśliwie wrócę z boju, Gdzież cię szukać mam w pokoju? — Tu w tej chatce, przy mej matce, Nad tą rzeczką w wyż! A jak zginę, co tak snadnie, To buziaczek mi przepadnie! — Wierna tobie, na twym grobie, Pocałuję krzyż! Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu

Akant - ogólnopolski miesięcznik literacki. Pismo publikuje poezję, prozę, artykuły polemiczne i recenzje pisane przez szeroki spektrum autorów

Stoi ułan na widecie, Obergurt go w plecy gniecie, A szkapina, poczciwina Nie chce nosić już. (ani kro-o-ku) A szkapina, poczciwina Nie chce nosić już . Stoi ułan, nadsłuchuje, A szkapina postękuje: „Tam do licha, stękaj z cicha, Bo Moskale tuż! (tuż przed na-a-mi)" „Tam do licha, stękaj z cicha, Bo Moskale tuż!" Stoi ułan na okopie, A śmierć pod nim dołki kopie. Granat trzasnął, ułan wrzasnął... Nie ma głowy już! (ani śla-a-du) Granat trzasnął, ułan wrzasnął... Nie ma głowy już! Niosą trumnę przez dąbrowę, W jednej ułan, w drugiej głowę. Zagrzebali, pochowali, Dobrze jemu tak! (bardzo do-o-brze) Zagrzebali, pochowali, Dobrze jemu tak! (bardzo do-o-brze) Rano, gdy pobudkę grali To ułana odkopali. Zszyli tułów razem z głową I już ułan jest! (tak jak no-o-wy) Zszyli tułów razem z głową I już ułan jest! See also: JustSomeLyrics 110 Loch Camelot Hej, hej, ułani Lyrics Vic Chou Ta Shi Shei Lyrics

Wy w grób połóżcie mi karabin I klingę ukochanej szabli. Stoi ułan na okopie, A śmierć pod nim dołki kopie, Granat trzasnął, ułan wrzasnął I łba nie ma już. Nieśli trumny przez dąbrowę: W jednej ułan w drugiej głowę, Pochowali, przyklepali, Dobrze jemu tak. Rano, gdy pobudkę grali, Ułan z głową z trumny wstali,
BEZ PANNY NIEMA UŁANA Hej, jadą ułani popod górkę: Podobno matulu macie córkę? Córeczkę wy macie, niby łania, Dla naszych ułanów do kochania! Oj, gdybym panowie córkę miała Już dawno ułanom bym ją dała. Nic to wam matulu nie pomoże, Że córkę chowacie tam w komorze. Przeszukam caluśką tę komorę Córeczkę na wojnę wam zabiorę. Do drogi panienka już gotowa: Żegnajcie matulu bądźcie zdrowa! Bo każdy nasz ułan galant taki, Że pannie ustąpi swej kulbaki. Bo każdy nasz ułan, kiedy ranny Chce czuć koło siebie żałość panny. A kiedy ułana śmierć zamroczy, Chce, żeby mu panna zwarła oczy. Boć to już historja dawno znana, Bez panny nie może być ułana. POCHWAŁA STANU UŁAŃSKIEGO Jedzie ułan lasem, Po pańsku, z hałasem. Piechur za nim bokiem, bokiem Potrząsa tłumokiem. Piechur za nim bokiem, bokiem Potrząsa tłumokiem. Jedzie ułan lasem Podkówki mu brzęczą. Piechur za nim bokiem, bokiem Z tornistrą cielęcą, Piechur za nim bokiem, bokiem Z tornistrą cielęca. Niema tego domu, Niema i tej chatki, Gdzieby, gdzieby nie kochały Ułana mężatki, Gdzieby, gdzieby nie kochały Ułana mężatki. Kochają i panny Lecz kochają skrycie, Każda, każda za ułana, Oddałaby życie, Każda, każda za ułana, Oddałaby życie. Jedzie ułan jedzie, Konik pod nim pląsa. Czapkę zsunął na bok I podkręca wąsa. Czapkę zsunął na bok, na bok. I podkręca wąsa. Jedzie ułan, jedzie, Szablą pobrzękuje, Hej uciekaj, panno, panno, Bo cię pocałuje. Hej, uciekaj panno, Bo cię pocałuje. Kamasze na nogach, Tornister ze skóry — Jakże was tu kochać, kochać Obrzydłe piechury? Jakże was tu kochać, kochać Obrzydłe piechury. Zaś u nas ułanów To taka ochota, Lepszy, lepszy wąs ułański, Niż cała piechota! Lepszy, lepszy wąs ułański, niż cała piechota! TAKA JUŻ UŁAŃSKA DOLA Nosił ci mnie konik gniady, Nosił prędko, nie powoli. Aż mnie zaniósł do niewoli, Skąd uciekać nie dam rady. Koniu mój — koniu mój, W niewolęś mię poniósł! Koniu mój — koniu mój, W niewolęś mię poniósł! Tak to było: późna pora, Trza koniowi ulżyć w biegu, Trza pomyśleć o noclegu. Zaniósł ci mnie koń do dwora. Koniu mój — i t. d. A we dworze tym panienka, Oczy czarne roześmiane, Dwa buziaki, dwa rumiane I usteczka jak wisienka. Koniu mój — i t. d. Obróciła na mnie oczy, Powiedziała słówko grzeczne, Zaplątała w niebezpieczne Więzy czarnych swych warkoczy. Koniu mój — i t. d. Dziś uciekać nie dam rady, Chociaż wiem, że tam w szwadronie, Chłopcy śmieją się i konie, Rotmistrz z gniewu chodzi blady. Koniu mój — i t. d. Taka już ułańska dola, Że gdy raz do dworu trafi, To się wyrwać nie potrafi, Każdy buziak dlań niewola. Koniu mój, koniu mój, W niewolęś mnie poniósł. JADĄ UŁANY Jadą ułany! Jedzie kochany! Ułany, ułany, ułany hej. Jedzie Belina, Płacze dziewczyna. Ułany, ułany, ułany, hej. Jadą ułani, Jak malowani. Ułani, ułani ułani hej. Dźwięczą ostrogi, Hej na bok z drogi. Ułani, ułani, ułani hej. Szabelką błyśnie, Rączkę uściśnie. Ułani, ułani, ułani hej. Wąsika kręci, Dziewczynki nęci. Ułani, ułani, ułani hej. Oj te ułany To są gałgany. Ułany, ułany, ułany hej. DZIELNY TRĘBACZ Przybyli do wsi ułani, Hej, cały pułk tam ich stał! Prześlicznie byli ubrani I każdy szablę miał. Gdy dzwonią srebrne ostrogi, W dziewczęciu serce drga. A zuch największy był trębacz, Gdy zagrał tratatata. Trata—Trata. A zuch największy był trębacz, gdy zagrał tratatata. Raz spotkał trębacz niecnota — Zaś był to wieczorny czas — Nadobną Hanię u plota I wiódł ją w gęsty las. Ażeby Hanię zabawić, Co tylko siły ma, Na trąbce swojej wygrywa Noc całą tratatata. Trata — Trata, Na trąbce swojej wygrywa Noc całą tratatata. Rok czasu szybko upłynął, Ułanów już ani ślad, Niejeden ptak skrzydła zwinął, Niejeden opadł kwiat. I z Hanią także inaczej — Lecz mała zmiana ta, Z kołyski trębacz maleńki wciąż krzyczy tłatatata Tła-ta — Tła-ta. Z kołyski trębacz maleńki wciąż krzyczy tłatatata. ŚPIEWKA O PIĘCIU UŁANACH Przyjechali hej ułani z wojny, (bis) Pytali się o nocleg spokojny. (bis) I znaleźli gospodę spokojną. Pytali się o Marysię strojną. A czyście jej nie widzieli w polu, Jak czyściła pszeniczkę z kąkolu. Hej to ona o weselu myśli, Gdy pszeniczkę tak z kąkolu czyści. I jechali przez wszystkie zagony, Aż przybyli do samej, do onej. A ona ich pięknie przywitała I każdemu upominek dała. A pierwszemu rozmarynu wieniec, Bo to był dziewczęcia ulubieniec. A drugiemu miłości gorączkę A trzeciemu obrączkę na rączkę. A czwartemu kijem smarowanie, Bo nie wierzył w dziewczęcia kochanie. A piątemu jeleniowe rogi, Bo był stary i miał krzywe nogi. O PIERWSZYM PATROLU Powiedz mi bracie, powiedz! Ram, pam, pam. Ram, pam, pam. Czy wiesz co Belinowiec? Czy wiesz co to za smok? Hop, hop, Hop, hop Czy wiesz co to za smok? Czy wiesz kto w kilka koni — Ram, pam, pam. Ram, pam, pam. Kozaków setkę goni I het przed siebie gna! Aż ha — aż ha I het przed siebie gna! To pierwszy konny oddział Ram, pam, pam. Ram, pam, pam. Co się w strój strzelców odział I w polskie ziemie wszedł Het, het — het, het I w polskie ziemie wszedł. My tu w Kielcach na rynku Ram, pam, pam. Ram, pam, pam. Wyszedłszy prosto z „szynku“ Rozbilim Moskwę w puch. Buch, buch. Buch, buch. Rozbilim Moskwę w puch. Idziem zawsze na przedzie Ram, pam, pam. Ram, pam, pam. Belina w bój nas wiedzie. Gdy trąbka szarżę gra: Tra ra — tra ra Gdy trąbka szarżę gra. ŚPIEWKA ODDZIAŁU BELINY Hej tam od Krakowa Modra Wisła płynie — Szemrzą fale, fale szemrzą Piosnki o Belinie, Piosnki o Belinie. Piosnki o Belinie I o jego sławie — Wyjm Belino swą szabelkę, Prowadź ku Warszawie! Prowadź ku Warszawie! Brak naszym ułanom Lanc i chorągiewek, Ale zato mają szczęście Do sarmackich dziewek, do sarmackich dziewek. Gdy Moskale ujrzą Ułańskie rabaty Uciekają strachem zdjęci Moskiewskie psubraty, Moskiewskie psubraty. Hej tam pod Warszawą Modra Wisła płynie, Szemrzą fale, fale szemrzą Piosnki o Belinie, Piosnki o Belinie. Piosnki o Belinie I jego ułanach — Brzmij piosenko, ty ułańska, Siej postrach w tyranach! siej postrach w tyranach. PIEŚŃ SZWADRONU WĄSOWICZA Nasz Wąsowicz, chłop morowy, (bis) Zbił Moskali w Cucyłowej. (bis) Odznaczył się szwadron drugi, Wrażej krwi on przelał strugi. Myśmy w opłotkach stanęli, Na moskwę ogniem plunęli. Kozacy ku nam pognali, Lecz ognia nie wytrzymali. Rotmistrz stał na środku drogi, Z pistoletu prażył wrogi. Armaty basem śpiewały, Lecz śmiał się z nich szwadron cały. Dwie godziny bitwa trwała, Jest z niej dla szwadronu chwała. Więc kto chce rozkoszy użyć, Niech w ułany idzie służyć. — Z POSTOJU W KĘTACH[1]Ułani jadą Wielką gromadą. Kołpaki, Rumaki I dziarska mina: Po krwawym boju Dzionek postoju Dał panom Ułanom Rotmistrz Belina. Po całem siole W każdej stodole, Rżą wkoło Wesoło Raźne konisie. Za opłotkami Za ułanami Stęsknione, Spłonione Patrzą Marysie! Ułan Jasieńko Ze swą Kasieńką U stołu Pospołu Usiadł szczęśliwy. O swych pochodach, Krwawych przygodach Straszliwe, Prawdziwe Prawi jej dziwy! Kasiu jedyna, Rotmistrz Belina Pan dobry, A chrobry, Zawsze na przedzie, A za nim smugą Barwistą, długą Sto panów Ułanów Galopem jedzie! I tak jej prawi Ułanów sławi Dziewucha, Choć słucha, Niebardzo rada. Coraz to czulej K’niemu się tuli I z cicha Coś wzdycha W końcu powiada: „Dzionek ci stanie Na twe kochanie, O znojach I bojach Długie powieści. „Nocką od zucha Żąda dziewucha Niech kocha Ją trocha. Pieści, a pieści!“ — PRZYBYLI UŁANI POD OKIENKO[2]Przybyli ułani pod okienko (bis). Pukają, wołają: — Puść panienko! (bis) — O Jezu, a cóż to za wojacy! — Otwieraj, nie bój się, to czwartacy! — Przyszliśmy tu poić nasze konie Za nami piechoty pełne błonie — O Jezu, a dokąd Bóg prowadzi? — Warszawę odwiedzić byśmy radzi. Gdy zwiedzim Warszawę, już nam pilno Zobaczyć, to nasze stare Wilno. PIOSENKA PIECHOTY O UŁANACH Chłopy woły gnały, ułanów pytały, Gdzieżeście druciarze tych sznurów nabrały? Tra-ta-ta. A wy głupie chamy czego od nas chcecie, My nie są druciarze — my ułany przecie! Tra-ta-ta. Jedzie sobie ułan na kulawej szkapie, Chusteczka w kieszeni, a z nosa mu kapie — Tra-ta-ta. Ułan chłopak zgrabny, wiadro ma na czubie, Częściej niż Moskali, dziewczęta on skubie — Tra-ta-ta. Piechur śpi w okopach, śmierć wciąż nad nim wieje, A ułan z dziewczyną pierzynę se grzeje — Tra-ta-ta. ZŁOŚLIWE LAMENTACJE PIECHURA Rano na apel trąbka grzmi; Wstawaj żołnierzu głodny, zły — Wstawaj żołnierzu, chociaż wszy masz na kołnierzu. Musisz maszerować raz, dwa, trzy! Porucznik wrzeszczy kiedy zły — Biedny żołnierzu ronisz łzy, Westchnij głęboko, Niech mu skałka pęknie w oko I maszeruj sobie dalej raz, dwa, trzy. Kiedy dziewczyny chce się ci Kiedy już blisko, serce drży — Piechoto z drogi, Jedzie sobie ułan srogi, Idźże teraz maszerować raz, dwa, trzy. Hej panie ułan, czy nie grzech, Straszysz dziewczęta koło wiech Jak piechur skoczy, Front do tyłu robią oczy Dudy, dudy, dudy, dudy, dudy w miech. Bo ułan nie zna, co to strach, Pod końskim brzuchem ma on dach — Po bitwie liczą: — „Dwieście kobył padło“! krzyczą Jeden z zsiadek, ranny w zadek — ach, ach, ach! PIERWSZA KADROWA Raduje się serce, raduje się dusza, Gdy pierwsza kadrowa na wojenkę rusza. Ojda ojdadana kompanio kochana, Nie masz to, jak pierwsza nie. Chociaż do Warszawy mamy długa drogę, Ale przejdziem migiem byle tylko w nogę, Ojda ojdadana kompanio kochana Nie masz to, jak pierwsza nie. Choć Moskal psiawiara drogę nam zastąpi, To kul z Manlichera nikt mu nie poskąpi Ojda ojdadana kompanio kochana Nie masz to, jak pierwsza nie. A gdyby się długo opierał psiajucha, To każdy bagnetem trafi mu do brzucha, Ojda ojdadana, kompanio kochana Nie masz to, jak pierwsza nie. Kiedy pobijemy po drodze Moskali, Piękne Warszawianki będziem całowali. Ojda, ojdadana, kompanio kochana Nie masz to, jak pierwsza nie. A jak się szczęśliwie zakończy powitanie To pierwsza kadrowa gwardyją zostanie. Ojda ojdadana kompanio kochana Nie masz to, jak pierwsza nie. A więc piersi naprzód, podniesiona głowa, Bośmy przecież pierwsza kompania kadrowa. Ojda ojdadana kompanio kochana Niemasz to, jak pierwsza nie. WSTĄP BRACIE MIĘDZY STRZELCE Wstąp bracie między strzelce, Gdy chcesz sią sławą skryć, (bis) Kompania godna wielce, Umierać z nią i żyć. Bo w strzeleckiem gronie Służba to nie żart — o nie. Bo w strzeleckiem gronie Służba to nie żart! Dandysem był w Krakowie, Podbijał serca w mig. Poleżał w mokrym rowie, I cały szyk, gdzieś znikł. Bo w strzeleckiem gronie i t. d. Człek mądry był, jak rabin, Na szczyt się wiedzy piął; Do ręki wziął karabin, A mądrość djabeł wziął. Bo w strzeleckiem gronie i t. d. Kiedy cię serce boli, Lub duszę kryje mrok, Zbędziesz się „melankoli“ Ćwiczebny robiąc krok. Bo w strzeleckiem gronie i t. d. Każdy porządny strzelec W bój idzie jak na bal, Zatańczy Moch wisielec, Gdy padnie rozkaz „Pal“! Bo w strzeleckiem gronie i t. d. By wynieść z pól zwycięstwo, Trza naprzód rwać jak chart. Trzeba mieć w duszy męstwo, Na ustach śmiech i żart. Bo w strzeleckiem gronie i t. d. Wieje naprzód — z pieśnią — zuchu! A smutki jechał sęk, Ma człek gnić z dziurą w brzuchu Lepiejby z śmiechu pękł. Bo w strzeleckiem gronie i t. d. HEJ IDĄ STRZELCY[3]Hej idą strzelcy Morowcy wielcy. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Siwe mundury Czerwone sznury. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Błyszczą szablista Stal iskry ciska. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Błyszczą bagnety Z słońca podniety. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Na samym przedzie Piłsudski jedzie. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Hej naprzód wiara! Zabijem cara. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Ty carze dumny, Hybaj do trumny. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Głowa do góry, Choć w butach dziury. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Z drogi wisielcy, Bo idą strzelcy. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. A za strzelcami Skautki z noszami. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Siwe kabaty Duch w nich rogaty. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. Te nasze strzelce Zdobyli Kielce. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. A pod Kielcami Panny z kwiatami. Hej strzelcy, hej strzelcy, hej strzelcy, hej. BOM STRZELEC Ksiądz mi zakazował, Żebym nie całował Białych głów, białych głów. A ja wciąż choruję A kiedy całuję Jużem zdrów, Jużem zdrów. Ksiądz mi zakazował, Żebym nie całował Za wiele, za wiele A ja sobie muszę Uradować duszę W niedzielę, w niedzielę. Ksiądz mi zakazował, Żebym nie całował Aktorek, aktorek. A ja sobie muszę Uradować duszę We wtorek, we wtorek. Ksiądz mi zakazował, Żebym nie całował Pod brodę, pod brodę. A ja sobie muszę Uradować duszę We środę, we środę. Ksiądz mi zakazował, Żebym nie całował Mężatek, mężatek. A ja sobie muszę Uradować duszę We czwartek, we czwartek. Ksiądz mi zakazował, Żebym nie całował Dziewczątek, dziewczątek. A ja sobie muszę Uradować duszę, Choć w piątek, choć w piątek. Ksiądz mi zakazował, Żebym nie całował Przez psotę, przez psotę. A ja sobie muszę Uradować duszę W sobotę, w sobotę. Ksiądz mi zakazował, Żebym nie całował W popielec, w popielec, A ja sobie muszę Uradować duszę, Bom strzelec, bom strzelec. HEJ TAM POD WARSZAWĄ [4]Hej tam pod Warszawą, Kędy Wisła płynie Rozłożył się Moskal świnia Na polskiej krainie — Na polskiej krainie. Poczekaj Moskalu, Ty pogańska dusza — Maszeruje oddział strzelców, Na proch cię rozkruszą — Na proch cię rozkruszą. Komendancie miły Prowadźże nas dalej, Bo my jeszcze dzisiaj chcemy Szturmować Moskali Szturmować Moskali. Koledzy sekcyjni Szukajcie kierunku, Byśmy celnie strzelać mogli Nie psując ładunku — Nie psując ładunku. Naprzód tyraliery, Kule nas nie straszą, Bić się bedziem z Moskalami, Za ojczyznę naszą — Za Ojczyznę naszą. Za poległych braci Wiernych Polski synów, Bić się bedziem z Moskalami, Bić tych sukinsynów — Bić tych sukinsynów. A JA TYLKO O NIM ŚNIĘ>Bije mama, bije mama, bije mnie, Że ja strzelców, że ja strzelców całuję. Widzi mama, widzi mama, jak to źle, Wszystkie panny mają strzelców, a ja nie. Siedzi mama, siedzi mama w szaliku, A ja z chłopcem, a ja z chłopcem w gaiku. Zaszło słońce, zaszło słońce za morze, A ja z chłopcem, a ja z chłopcem na dworze. I już nie wiem co się stało, och Boże, Bo tak ciemno było przecież na dworze. Nie wie mama, nie wie mama, o tem nie, Ja tylko, a ja tylko o nim śnię. N. K. N. ZAPŁACI Raz w ciemną noc, do pewnej wsi Szedł strzelec po kwaterze, Aż do młynarki zaszedł drzwi, I wnet je szturmem bierze. Młynarko puść, do dyabłów stu! Nie lubię stać na zimnie, Młynarko puść, nic złego tu, Nie stanie ci się przy mnie. Że strzelcy biedni, to nie wstyd, Wszak wojna nie bogaci, Ja za kwaterę dam ci kwit, A N. K. N. zapłaci. Rozkwaterował się nasz zuch, Wypoczął należycie, Jadł co miał sił, a pił za dwóch, Bo był przy apetycie. Lecz strzelec miał niezgorszy gust, Choć był już po wieczerzy Nie szczędzi mu młynarka ust Wszak deser się należy. Że strzelcy biedni, to nie wstyd, Wszak wojna nie bogaci, Za każdy całus dam ci kwit, A N. K. N. zapłaci. Po roku do tej samej wsi Wracali znów żołnierze, Przechodził strzelec koło drzwi, Gdzie był tu na kwaterze, I wybiegł ze wsi, kto był żyw, Wybiegła też młynarka, Na ręku zaś, ach co za dziw, Małego ma kanarka[5]. Że strzelcy biedni to nie wstyd, Wszak wojna nie bogaci, Kiedy już masz ten żywy kwit, To N. K. N. zapłaci. HEJ MADZIAR PIJE Hej Madziar pije, hej Madziar płaci, Hej na Madziara płaczą dzieci. Hej płaczą dzieci, hej płacze żona, Hej bo Madziara niema doma. A nie mówiłem ci Anielciu, Nie chodź do karczemki z kądziołką, Bo tam nasi strzelcy tańcują, To ci kądziołeczkę zepsują. Hej tam po górach, hej tam od Tater, Hej podmuchuje halny wiater. Hej podmuchuje, leci z nowiną, Że strzelcy idą ku dolinom. A nie mówiłem ci Anielciu, Nie chodź do karczemki z kądziołką, Bo tam strzelcy tańcują, To ci kądziołeczkę zepsują! CÓŻ POMOŻE WALKA RUSA Moskal świnia ostrzy zęby, Wybijem mu wszystkie z gęby! Już w Karpatach trąbki grają, Moskaliska wyrywają. I tak dalej ciągle z Bogiem, Poradzimy sobie z wrogiem. Cóż pomoże walka rusa, Gdy nań idzie polska dusza. RYM CYM-CYM! A jak żołdu nie dostanę Rym cym cym (bis) Złapię werndla, rżnę o ścianę Rym cym cym! Jak menaży nie dostanę Rym cym cym Złapię szalki, rżnę o ścianę Rym cym cym! JEDZIE PAN GENERAŁ [6]Jedzie pan generał, Jedzie sobie przodem, Raz to na koniku, A raz samochodem. A za generałem, Cały sztab w ordynku, Przejechali Węgry Prawie bez spoczynku. Prowadzą, prowadzą, Do Polski nas wiodą, Tylko że nie wiedzą Jakąby to drogą. Prowadźże nas prowadź, Choć by jak najdalej Byleśmy się wreszcie do Polski dostali. Prowadźże nas prowadź Panie generale Przy tobie moskala Nie boim się wcale. JEDZIE, JEDZIE ARTYLERJA Jedzie, jedzie artylerja, Jedzie tu i tam Jedzie tu i tam Jedzie tu i tam Koń się potknął, sierżant uciekł Brzoza został sam, Brzoza został sam, Brzoza został sam. Działo długie na ośm cali, Możesz zmierzyć sam Możesz zmierzyć sam, Możesz zmierzyć sam. Dymem straszy nam Moskali W bitwie tu i tam, W bitwie tu i tam, W bitwie tu i tam. Moskal kule w kieszeń łapie Taki głupi cham! Taki głupi cham! Taki głupi cham! Brzoza się z frasunku drapie Do bani cały kram... Do bani cały kram... Do bani cały kram. Zwinął Brzoza biznes cały Grzmi do Wiednia sam... Grzmi do Wiednia sam... Grzmi do Wiednia sam Znów posiedzi trzy kwartały Biada, biada nam... Biada, biada nam... Biada, biada nam. PISZE DO NIEGO CZARNYM ATRAMENTEM A nasza baterya w Przegorzałach stoi, w Przegorzałach stoi, w Przegorzałach stoi I pisze do cara Że się go nie boi, że się go nie boi, raz dwa trzy! Hopaj siupaj... i t. d. I pisze do niego Czarnym atramentem, czarnym atramentem, czarnym atramentem Że się go nie boi Z całym regimentem, z całym regimentem, raz, dwa trzy! Hopaj siupaj i t. d. NASZA ARMATA Jak ciele uwiązane Starym powrozem Skacze by opętane Z tyłu za wozem. Co to za kawał grata? To jest... nasza armata! Ta, ta, ta, ta, ta, ta, ta. Nasza ar — ma — ta Za nią kanonier z cicha Zbierając ładnie Jeżeli jaka sprycha Z koła — wypadnie Potem składa i łata Bo to — nasza armata! Ta, ta, ta, ta, ta, ta, ta... Nasza ar — ma — ta Lecz, że cudów na świecie Nie braknie wcale Zaciągnęli ją przecie Na... Fenterale Myśląc, że figla spłata Moskaluszkom armata. Ta, ta, ta, ta, ta, ta, ta Nasza ar — ma — ta Chcieli nasi nad ranem Napaść Moskali Nagle... żegnaj się z planem, Bo jak grzmot wali: Bum tarach na warjata! Przypadkowo...— armata. Ta, ta, ta, ta, ta, ta, ta, Nasza ar — ma — ta! Wybaczcie drodzy państwo Tę śmiałość moją, Lecz Moskale tych armat Nic się nie boją Cóż to jednak u kata. Wszak to także armata Ta, ta, ta, ta, ta, ta, ta Nasza ar — ma — ta! PIOSENKA O TABORYTACH[7]Jadą tabory Pełniutkie wory Tabory, tabory, tabory, hej! Nie myśl w potrzebie Że to dla ciebie Żołnierzu, żołnierzu, żołnierzu, hej! Na samym przedzie, Intendant jedzie, Morowy, opasły, okrągły, hej! A taboryci Rumiani, syci Tabory, tabory, tabory, hej! Żołnierz przymiera Głód mu doskwiera Tabory, tabory, tabory, hej! Żołnierz się bije Intendant tyje Tabory, tabory, tabory, hej! Furmanów chmara Pali cygara, Tabory, tabory, tabory, hej! Żołnierz się zżyma I prymki niema Tabory, tabory, tabory, hej! LOS PODCHORĄŻEGO[8]Ciężki los podchorążego (bis), Wszyscy ludzie żałują go (bis). Ledwie oczy przetrzeć zdoła, Już na zbiórkę sygnał woła. Cwałem w cwał, wydechy, wdechy, Z piersi chcą ci zrobić miechy. Próżno jęczą maroderzy, Nikt im tutaj nie uwierzy. Nie przekonasz ty doktora. Nunc est mortis tnae hora. Ledwie zerwał się z noclegu, Już iść musi do szeregu. W rozwiniętym z tornistrami, Z karabinem, łopatkami. Dalej, naprzód, dalej żwawo, Spocznij! Baczność! Czwórki w prawo, Po raporcie wymarsz w pole, Że aż podchorążych kole. Nieprzyjaciel wprost przed nami, W tyraliery plutonami. Trzeba robić to z ochotą, Bo inaczej padnij w błoto. A gdy żołnierz nóg nie czuje, Pan porucznik się raduje. Są też w szkole i ułani, Którzy brzęczą ostrogami. Lecz cóż, że mu ona dzwoni, Chodzi pieszo, niema koni. Lecz wnet skończą się niedole, Szkoła nasza pójdzie w pole. Pokażemy co umiemy, Gdy śmierć Moskwie przyniesiemy. KOMENDANCI RANO WSTAJĄ Komendanci rano wstają, Żołnierzowi spać nie dają. To bieda. To bieda, oj to to to, To bieda. To bieda niedola. Ledwieś zdążył wciągnąć gacie, Już na pole smaruj bracie. To bieda i t. d. I w noc ciemną cię pognają, Nosa utrzeć ci nie dają. To bieda i t. d. Lecz gdy przez wieś wędrujemy, Ładne panny całujemy. Nie bieda, Nie bieda — To dola! Panny cenią nas wysoko, Robią do nas perskie oko. Nie bieda i t. d. A my zawsze pełni chwały, Mamy swoje ideały. Nie bieda i t. d. Lecz gdy przyjdą egzaminy, To nam wszystkim zrzedną miny. To bieda i t. d. PIOSENKA O LEKARZACH[9]Hej! żołnierze, chowaj brzuchy, Bo tu jadą łapiduchy. To mi da, to mi da, łapiduchy. Zaraz w brzuchu zrobią dziurę, I cholerę wleją w skórę, To mi da, to mi da, łapiduchy. Żeby nie było za mało, Wnet tyfusem żgną cię w ciało. To mi da, to mi da, łapiduchy A jak im nie umrzesz zaraz, Będziesz z ospą miał ambaras. To mi da, tu mi da łapiduchy. Gdy żołądek masz zaparty, Aspiryny weź pół kwarty. To mi da, to mi da, łapiduchy. Gdy cię w uchu zabolało, Aspiryny kwartę całą. To mi da, to mi da, łapiduchy. Kiedy ślepniesz bez przyczyny, Łykaj wiadro aspiryny. To mi da, to mi da, łapiduchy. A gdy cię zatrzęsie febra, zleją ci jodyną żebra. To mi da, to mi da, łapiduchy. Gdy wyrostek ci dolega, Wnet jodyna zapobiega. To mi da, to mi da, łapiduchy. Kiedy rękę masz złamaną, Posmarują Ci kolano. To mi da, to mi da, łapiduchy. A jak rannyś jest niebożę, Tylko piła dopomoże. To mi da, to mi da, łapiduchy. WOJNA LEKARSTWEM Medycynie naszej doby Nikt nie wierzy — nie. Szczęściem wszystkie dziś choroby, Wojną leczą się. Choryś człek, Idź bracie na wojenkę. Straw ten lek, A będziesz żył przez wiek. (bis) Cierpisz bracie na zaparcie Od szeregu dni — Niech no przyjdzie pierwsze starcie, Jużeś zdrów — aż grzmi! Choryś człek, Idź bracie na wojenkę. Straw ten lek, A będziesz żył przez wiek. (bis) Chory był na zatłuszczenie, Aże w oczach puchł, Marszy trzy — jedno ćwiczenie, I już stracił brzuch. Choryś człek, Idź bracie na wojenkę. Straw ten lek, A będziesz żył przez wiek (bis) Do jedzenia nie miał werwy, Miał zieloną twarz. Dziś stare zmiata konserwy I Rindfleischgulasch. Choryś człek, Idź bracie na wojenkę, Straw ten lek, A będziesz żył przez wiek. (bis) Choć ci serce w piersi drga tak, Że zapiera dech, Pójdziem na Moskala w atak, Będziesz gnał za trzech. Choryś człek, Idź bracie na wojenkę, Straw ten lek, A będziesz żył przez wiek. (bis) A gdy kochasz się namiętnie, Stąd serdeczny ból, Wykuruje cię doszczętnie, W serce parę kul. Choryś człek, Idź bracie na wojenkę, Straw ten lek, A będziesz żył przez wiek. (bis) PRZYGODA LOTA[10]Tren się nasz okrutnie wlecze, Husia siusia, husia siusia, Jadąc w stronę Izholcz z Teczö Husia siusia, husia sia! A Lot doktor dookoła, Husia siusia, husia siusia. Wciąż pogania, krzyczy, woła Husia siusia, husia sia! Bo wódz trenu, jak w obozie, Miast tren ciągnąć na powrozie, Niby suseł śpi na wozie, A tren sobie — husia siusia! Tra ra ra! — Sidorowicz twardo śpi, Tra ra ra! — Biedak Lot ze strachu drży, Tra ra ra. Bo wokoło noc i las, Trudź się bracie, gdyś samochcąc, W taką biedę wlazł! Tren się wlecze jak kalika Husia siusia, husia siusia, I co parę chwil utyka. Husia siusia, husia sia! Więc „świcuje“ Locik miły Husia siusia, husia siusia, I wytęża wszystkie siły, Husia siusia, husia sia! Wtem — z raportem kucharz leci I strach groźną wieścią nieci, Że światełko w lesie świeci! — To dopiero! — husia siusia! Tra ra ra! — Sidorowicz twardo śpi, Tra ra ra! — Biedak Lot ze strachu drży, Tra ra ra! Bo wkoło noc i las, Trudź się bracie, gdyś samochcąc W taką biedę wlazł! Lot w okropnem rozdrażnieniu, Husia siusia, husia siusia. A duszyczka na ramieniu Husia siusia, husia sia! Innyby zawrócił z drogi Husia siusia, husia siusia, I wziął za pas długie nogi, Husia siusia, husia sia. Ale doktor, wojak szczery, Pociągnąwszy łyk z maniery, Wnet rozpuszcza tyraliery I do lasu — husia siusia. Tra ra ra! — Sidorowicz twardo śni, Tra ra ra! — Biedak Lot ze strachu drży. Tra ra ra! Bo wokoło noc i las, Trudź się bracie, gdyś samochcąc W taką biedę wlazł! Sam zaś z tyłu kroczy śmiało, Husia siusia, husia siusia. Nagle cóż się okazało? Husia siusia, husia sia. Chłop, co z bydłem wyszedł w pole, Husia siusia, husia siusia. Piekł przy ogniu barabole! Husia siusia, husia sia! Doktor żołnierz z powołania, Rad z takiego rozwiązania, Wnet na drogę ludzi zgania, I w marsz dalszy — husia siusia! Tra ra ra! — Sidorowicz twardo śpi, Tra ra ra! — Biedny Lot ze strachu drży, Tra ra ra! — Bo wkoło noc i las, Trudź się bracie, gdyś samochcąc, W taką biedę wlazł. Za moskalami marsz, marsz, marsz Hej hej wojna z Moskalami, Pan komendant idą z nami, Dalej bracia, dalej wraz, Od samej Warszawy, Aż do Petersburga, Za Moskalami marsz, marsz, marsz. W dzień deszczowy i ponury [11]W dzień deszczowy i ponury Z cytadeli idą góry Biedne nasze lwowskie dzieci, Idą tułać się po świecie. Na granicy Czarnogórza Czeka ich mitręga duża Może nawet tam Czyha na nich wróg A więc prowadź, prowadź Bóg. Dzień wyjazdu już nadchodzi, Matka z płaczu się zachodzi, Z żalu ściska biedną głowę, Pan komendant ma przemowę: Bądźcie dzielni wy żołnierze, Brońcie kraju jak należy, Już pobudki ton, Trąbka nasza gra, A więc żegnaj matko ma. Żegnaj siostro, żegnaj bracie, Wiem, że żałość w sercach macie: Władze płakać wam nie bronią, Na kościołach dzwony dzwonią, Zdala widać już niestety Wieże kościoła Elżbiety, Więc już zbliża się Nam odjazdu czas, Chodź uściskaj luba raz. Czemu płaczesz ukochana? Być żołnierzem rzecz cacana: Mundur z igły, guzik błyszczy, Pół cetnara mam w tornistrze. Patrz na tego manlichera Co tak strzela, jak cholera. Wtedy luba płacz, Wtedy luba cierp, Gdy mnie zgładzi jaki Serb. Hej koledzy dajcie ręce, Może was nie ujrzę więcej, Może wrócę z wojny ranny Lub dostanę krzyż drewniany, Może ma mogiła stanie Gdzieś w wąwozie na Bałkanie Może uda się Że powrócę zdrów I zobaczę jeszcze Lwów. Widzisz tego tam sierżanta Co udaje adjutanta On komenderuje klawo Czwórki w lewo zamiast w prawo. Widzisz tego manlichera Każdy żołnierz nie umiera Wtedy luba płacz, wtedy luba w szloch Gdy mnie zgładzi jaki moch. Już w wagony siadać każą, Jużeś otoczony strażą, Już ci koce i chleb znoszą, A muzyka gra Bartoszu. Słychać świst lokomotywy, Boże powrót daj szczęśliwy. Boże pozwól mi Dożyć chwilę tą, Bym Ojczyznę ujrzał swą. Powrót do Lwowa [12][13]W dzień czerwcowy i słoneczny Wraca hufiec nasz waleczny, Łza radości błyszczy w oku, Bo Kulparków na widoku. Już zwycięstwa grają surmy, Już pobity moskal durny, I już wita nas, Nasz rodzinny próg, Zewsząd, pierzcha, pierzcha wróg. Ludu przeciw idzie wiele, Pan Rutowski sam na czele, Trzęsie brodą, kiwa głową, Długą wita nas przemową. Potem woła miejskie straże, Wina, piwa dawać każe, Pije bractwo więc Aż się wali w rów, Bo już nasz z powrotem Lwów. A car w Moskwie wściekły skacze, Ręce łamie, krzyczy płacze, I z rozpaczy wódę goli Że go zerżnął Boehm-Ermolli. Próżno tuli go carowa, On wciąż krzyczy: Ja chcę Lwowa! Krzyczże sobie zdrów, koniec z tobą już, Ty batiaru z Polski kusz! Niemasz nad żołnierza Niemasz nad żołnierza dzielniejszego człeka: Choć z armat strzelają, to on nie ucieka. Na „uebungsmarsirze“ skurzony po uszy, Napije się wody, bo go w gardle suszy. A choć padnie przed nim i kula ognista, Żołnierz idzie dalej, tylko sobie śwista: (Śwista się melodję 4 pierwszych wierszy). Papierosów niema (aj do djabłów trzysta!) — Musi maszerować, tylko sobie śwista. Widzisz moja luba, na wojenkę idę; Pożycz mi pieniędzy, zwrócę ci, jak przyjdę. Więc dziewczyna daje — rzecz to oczywista — Żołnierz idzie dalej, tylko sobie śwista. Od Krakowa — do Kijowa[14]Od Krakowa, do Kijowa Wszędy droga nam gotowa. To bida, to bida, oj to, to, to, To bida, to bida, niedola! Żołnierz koszuli nie pierze, Bo gotową z płotu bierze. To bida — i t. d. Indyk zaraz wyskakuje Gdy żołnierza we wsi czuje. To bida i t. d. Świnia kwiczy, baran beczy, Boć to żołnierz — straszne rzeczy! To bida i t. d. Kaczor mówi: Kwak mospanie, Bo i nam się w łeb dostanie! To bida i t. d. Kogut do kur: cip, na grzędy, Bo żołnierze idą tędy! To bida i t. d. Stoi żołnierz na kwaterze, Ostatnią gęś babie bierze! To bida i t. d. Baba idzie do rotmistrza, A gęś z garnka łeb wytrzyszcza. To bida i t. d. Żołnierz złapał kawał kija, A gęś łeb do garnka skryła. To bida i t. d. Baba wraca od rotmistrza, A gęś z garnka do tornistra. To bida i t. d. Łączko zielona Łączko, łączko, łączko zielona Kto cię łączko będzie kosił, Jak ja będę strzelbę nosił? Łączko, łączko, łączko zielona. Rolo, rolo, rolo zorana, Kto ciebie będzie bronował, Jak ja będę maszerował? Rolo, rolo, rolo zorana. Dęby, dęby, dęby zielone! A któż dęby będzie rąbał, Jak ja będę maszerował. Dęby, dęby, dęby zielone! Ogród, ogród, ogród różany! Któż tu będzie ogrodnikiem, Jak ja będę wojownikiem. Ogród, ogród ogród różany! Koniu, koniu, koniku siwy. Kto cię koniu będzie pasał, Jak ja będę w wojnie hasał; Koniu, koniu, koniku siwy! Krówki, krówki, krówki łaciate! Kto tym krówkom poda trawy, Jak ja pójdę na bój krwawy, Krówki, krówki, krówki, łaciate! Fajo, fajo, porcelanowa! Któż cię będzie fajko kurzył Jak ja będą w wojsku służył. Fajo, fajo porcelanowa! Piwko, piwko, piwko, czerwone! Któż cię będzie piwo pijał, Jak ja będę wrogów bijał. Piwko, piwko, piwko czerwone! Maryś, Maryś, Maryś kochana, Któż cię będzie Maryś kochał, Jak ja będę w wojsku szlochał. Maryś, Maryś, Maryś kochana. Żono, żono, żono kochana! Kto ciebie pocieszał będzie, Jak mnie w domu już nie będzie? Żono, żono, żono kochana? Od Krakowa czarna rola Od Krakowa czarna rola, Ja jej orał nie będę, Siądę sobie na mego konika I na wojnę pojadę. Tam w Krakowie w ślicznym domku, Tam ma luba przebywa, Siedzi sobie na małym stołeczku Ślubne szaty wyszywa. Nie będziesz ty moja miła Ślubnych szatek wyszywać. Bo już jutro, rano raniusieńko Muszę ostro w glidzie stać. Stoję w glidzie jako kamień, Stoję w glidzie jako rzecz, Aż tu przyjdzie kula rozogniona, Wyrwie chłopca z glidu precz. Z wojny wracam do dom jadę, A tyś się nie wydała — Powiedzżesz mi moja najmilejsza na kogoś ty czekała. Jam czekała mój Jasieńku, Jam czekała na ciebie, Że jak z wojny do domu powrócisz, To ja wyjdę za ciebie. Ja z wojenki powróciłem, Lecz się żenić nie będę. Siądę sobie na mego konika i na wojnę znów jadę. Tę chusteczkę coś mi dała Za onuckę ja ją mam, Żebyś sobie luba nie myślała, Że ja Ciebie w sercu mam. Ten pierścionek coś mi dała, On nie będzie w kościele. Ja go wsadzę w lufę karabina I na wiwat wystrzelę. Oj nie będę ja Jasieńku — O Tobie pamiętała, I kiedy ty serca do mnie nie masz I ja nie będę miała. Zakochałem ci się Zakochałem ci się, aż po same uszy, Radbym Kaśkę; pojąć, radbym z całej duszy. Raz, dwa, trzy, cztery, Raz, dwa, trzy. Ale cóż ja zrobię, kiej psiawiara Kaśka, Co raz spojrzy na mnie, to cztery na Jaśka. Raz, i t. d. Ale wiem co zrobię, pójdę na wojaka, Będę se szabelką wywijał z pod oka. Raz, i t. d. A jak mi się szczęście hej potoczy kołem, To może zostanę panem generałem. Raz, i t. d. Jak Kaśka zobaczy pana generała Będzie też to będzie na mnie spozierała. Raz, i t. d. Zrazu się pogniewam, ale potem zmięknę, I z moją Kasieńką do ołtarza klęknę. Raz, i t. d. A Jaśka psiajuchę wezmę za pastucha Niech się memu szczęściu napatrzy, nasłucha. Raz, i t. d. A jak nas Pan Jezus obdarzy dzieckami Będą takie piękne, jako i my sami. Raz, i t. d. Jakem maszerował Jakem maszerował, muzyka grała — Jakem maszerował, muzyka grała — A moja Kasieńka, a moja Kasieńka z okna patrzała tadrata, A moja Kasieńka, a moja Kasieńka z okna patrzała. Z okienka patrzała do mnie się śmiała — Z okienka patrzała i tak wołała — Jakżebym ja z Tobą, jakżebym ja z Tobą maszerowała tadrata, Jakżebym ja z Tobą, jakżebym ja z Tobą maszerowała. O moja ty luba maszeruj ze mną — O moja ty luba maszeruj ze mną — Kupię ja ci suknię, kupię ja ci suknię zieloną ciemną tadrata, Żebyś była godna, żebyś była godna, wędrować ze mną. Jestem ci ja chłopak młody Poznałem ci ja Petrysię, się, się, Przecudowne widzimisię, się, się. I z gęby i z twarzy Istny anioł boży, Przecudowny karafijoł, joł, joł. Oj com ja się nauwijoł, joł, joł, Nimem zdobył ten specyjoł, joł, joł. Najedli, napili Po pysku mnie nabili. Dużo mnie to kosztowało, ło, ło, ło. Jestem ci ja chłopak młody, dy, dy. Niemam wąsów, ani brody, dy, dy. Na konia wyskoczę, Szabelką się otoczę, Będą mi dziewczęta rade, de, de. Hej panienki posłuchajcie Hej panienki posłuchajcie, I gazetki przeczytajcie — Są tam ciekawe nowinki, Będzie pobór na dziewczynki. Z najpiękniejszych krakowianek, Uformują pułk ułanek. A która niema ochoty, Pójdzie sobie do piechoty. Do ataku zakonniczki, A do szturmu baletniczki, Szwaczki zostaną w rezerwie, Jak się której coś rozerwie. Grube, tłuste do furgonów, A te długie do dragonów. Stare, brzydkie i garbate, Te wsadzimy na armatę. Której piękność znana wszędzie, Oficerem pewno będzie. Weźmie szlify, akselbanty, Tak jak mają adjutanty. A która z piękności znana, Będzie w randze kapitana. Gdy będzie chłopców kochała, Dojdzie stopnia generała. Chciała pani wino pić! Chciała pani wino pić, Nie miał jej kto natoczyć, Hej ha, uha ha, Nie miał jej kto natoczyć. Pan do piwnicy skoczył, Pani wina natoczył. Hej ha, uha ha! Wina pani natoczył. Z piwnicy pan powraca, Od pani żołnierz wraca... Hejha — Uha — ha! Od pani żołnierz wraca. I pyta się pan pani, Czemu łóżko stargali? Hej-ha, Uha ha! Czemu łóżko stargali. Kotka myszkę łapała, I łóżeczko stargała, Hej-ha, Uha ha! I łóżeczko stargała. I pyta się pan pani: — Co za żołnierz za drzwiami? Hej-ha, Uha, ha! Co za żołnierz za drzwiami. Jest to żołnierz ubogi, Urwał mu kartacz nogi, Hej-ha, Uha ha! Urwał mu kartacz nogi. Pan żołnierza żałował, Dukata mu darował. Hej-ha, Uha ha, Dukata mu darował. Idzie żołnierz hej przez wieś, O dukacie śpiewa pieśń. Hej-ha, Uha ha! O dukacie śpiewa pieśń. Panam żonę całował, Jeszcze mi pan dukat dał, Hej-ha, Uha ha! Jeszcze mi pan dukat dał. Pani oknem wyjrzała, Na żołnierza wolała: Hej-ha, Uha ha! Na żołnierza wołała. Hej żołnierzu nie śpiewaj, Jakeś dostał to trzymaj! Hej-ha, Uha ha, Jakeś dostał to trzymaj Pan dukatać odbierze, I grzbiet kijem wypierze! Hej-ha, Uha ha! I grzbiet kijem wypierze. Ja się pana nie boję, Na placu mu dostoję. Hej-ha, Uha a! Na placu mu dostoję. Ułany, ułany siwe konie macie Ułany, ułany Siwe konie macie Pojadę za wami Jednego mi dacie. Pojadę za wami Jednego mi dacie. Oj moja dziewczyno Żal mi cię, żal mi cię Wsiadaj na konika wezmę cię, wezmę cię. Wsiadaj na konika Wezmę cię, wezmę cię. Wsiadaj na konika Wsiadaj na białego Pojedziesz ty z nami Dla swego miłego. Pojedziesz ty z nami Dla swego miłego. Na wojence daleczkiej Gdzie to jedziesz Jasiu? Na wojenkę Kasiu, Na wojenkę daleczką. Weźże i mnie z sobą, Radam jechać z tobą Na wojenkę daleczką. Co będziesz robiła Kasiu, Kasiuleńko, Na wojence daleczkiej? Będę chusty prała Złotem wyszywała, Na wojence daleczkiej. Co będziemy jedli Kasiu, Kasiuleńko, Na wojence daleczkiej? Są w lesie orzechy To nasze pociechy, Na wojence daleczkiej. Co będziemy pili, Kasiu, Kasiuleńko Na wojence daleczkiej? Jest tam w zdroju woda, To nasza ochłoda, Na wojence daleczkiej. Gdzie bedziem spoczywać Kasiu, Kasiuleńko Na wojence daleczkiej? Jest przy drodze kamień, Odpoczniemy na nim Na wojence daleczkiej. Cóż sobie pościelem Kasiu, Kasiuleńko Na wojence daleczkiej? Są pod sosną szyszki To nasze poduszki, Na wojence daleczkiej. Kto nas będzie budzić Kasiu, Kasiuleńko Na wojence daleczkiej? Jest ci ptaszek wszędzie Ten, nas budzić będzie Na wojence daleczkiej. Czem się będziesz bawić Kasiu, Kasiuleńko Na wojence daleczkiej Ułowimy rybkę, włożymy w kolibkę Na wojence daleczkiej. Żebym ja był wiedział Żebym ja był wiedział, Że ty będziesz płakać, Byłbym ja nie przystał Do tych wojaków — tra-da-rata Byłbym ja nie przystał Do tych wojaków. Pociesz się dziewczyno, Szybko miną lata Powrócę z wojenki Twoim będę znów — tra-da-rata, powrócę z wojenki Twoim będę znów. Nie płacz-że mi, nie płacz Ty moja dziewczyno, Bo twojego chłopca Kule ominą — tra-dara-ta Bo twojego chłopca Kule ominą. O mój rozmarynie O mój rozmarynie rozwijaj się, O mój rozmarynie rozwijaj się, Pójdę do dziewczyny, Pójdę do jedynej, Zapytam się. A jak mi odpowie: nie wydam się, A jak mi odpowie: nie wydam się, Ułani werbują, Wojska maszerują, Zaciągnę się. Dadzą mi buciki z ostrogami, Dadzą mi buciki z ostrogami, I siwy kabacik, I siwy kabacik Z wyłogami. Dadzą mi konika cisawego, Dadzą mi konika cisawego I ostrą szabelkę I ostrą szabelkę, Do boku mego. Dadzą mi manierkę z gorzałczyną, Dadzą mi manierkę z gorzałczyną, Żebym już nie tęsknił, Żebym już nie tęsknił Za dziewczyną Jakto na wojence ładnie[15]Jakto na wojence ładnie (bis) Kiedy ułan z konia spadnie (bis) Koledzy go nie żałują Jeszcze końmi potratują Rotmistrz trumnę zrobić każe Sierżant z listy go wymaże A za jego, trudy, prace Zagrają hejnał trębacze A za jego służby lata Zagra trąbka tratatata A za jego walki znoje Wystrzelą mu trzy naboje. Śpij kolego w tym grobie, Niech się Polska przyśni tobie. Starsza siostra brata miała Na wojenkę go wysłała Minął roczek i półtora Wojsko polskie wraca z pola Ach witajcie waćpanowie, Daleko tam brat na wojnie Leży on tam przy strumieniu Trzyma głowę na kamieniu Konik jego koło niego, Grzebie nóżką żałuje go. Już wygrzebał po kolana, Chce pochować swego pana. A na tej łące A na tej łące Na tej zielonej Leży Jasieńko Ciężko zraniony. Przyszła do niego Siostrzyczka jego Cóż ci Jasieńku Cóż ci takiego O moja siostro Idź ty odemnie Bo już zamiera Serdeńko we mnie. A na tej łące Na tej zielonej Leży Jasieńko Ciężko zraniony. Przyszła do niego Matula jego O mój Jasieńku Cóż ci takiego. O Matuś moja Idź ty odemnie, Bo już zamiera Serdeńko we mnie A na tej łące, Na tej zielonej Leży Jasieńko Ciężko zraniony Przyszła do niego Dziewczyna jego. O mój Jasieńku Cóż ci takiego. O moja Maryś Połóż się przy mnie To zaraz serce Ożyje we mnie.
u0LnwQ. 56 273 383 303 97 255 374 454 411

tam stoi ułan w żołnierskiej piosence